Effy
7 lat później.
Stałam
w łazience i poprawiałam swój makijaż, kiedy Styles powolnie ubierał się w
naszej sypialni. Kątem oka patrzyłam na niego w lustrze, gdyż łazienka była
połączona z pokojem. Gdy byłam już gotowa stanęłam w progu i spojrzałam na
dwudziestosześcioletniego mężczyznę, który zakładał swoją koszulkę.
-
Może ci pomóc? – uśmiechnęłam się i podeszłam do Harrego,
Brunet
położył rękę na moim brzuchu i delikatnie zaczął go masować.
-
Kocham was – wtulił się w niego,
-
Ja was też – usiadłam mu na kolanach – ale teraz musimy już iść, bo się
spóźnimy.
Zabrałam
torebkę, a Harry kluczyki od samochodu. Zamknęłam drzwi do naszego domu i
ruszyłam do samochodu, w którym siedział już Harry. Dzisiaj miałam wizytę u
lekarza, gdzie mieliśmy dowiedzieć się o płci naszego dziecka. Jesteśmy razem
już siedem lat, rok temu Harry mi się oświadczył. Wszystko nam się układa. Mieszkamy
razem, chłopaki nagrywają swój dziewiąty już album i nadal są wspaniałymi
przyjaciółmi. Ja i Molly nadal jesteśmy jak siostry. Mimo, że od liceum minęło
już sporo czasu, to cały czas utrzymujemy kontakty z naszą paczką, oczywiście
najbliżej jesteśmy z Robertem. Sama musiałam wiele się namęczyć, by on i Harry
się polubili, ale w końcu mi się udało i teraz są dobrymi kumplami. One
Direction nadal ma wiele fanów, nadal koncertuje, ja natomiast jestem
początkującym lekarzem, chociaż teraz, gdy jestem w ciąży, musiałam zwolnić
tempo. Jechaliśmy ulicami naszego kochanego miasta. Londyn zawsze był i będzie
w moim sercu. Nic się tu nie zmieniło – cały czas ta sama, wspaniała atmosfera.
-
Jesteśmy na miejscu – powiedział w końcu Harry,
W
odpowiedzi delikatnie się uśmiechnęłam.
-
Nie.. – odpowiedziałam niepewnie – ale w sumie to tak, bardzo,
-
Zaraz się wszystkiego dowiemy. Już nie mogę się doczekać! – wysiadł z
samochodu,
Szliśmy
przez parking do kliniki. Harry mocno trzymał mnie za rękę. Przed wejściem
stało kilka paparazzi. Nie rozumiem, jak oni mogą śledzić każdy nasz ruch.
Zwłaszcza teraz, mogliby dać Harremu trochę spokoju. Oprócz nich stało tam
kilka fanek.
-
Harry! Harry! Zamierzacie się pobrać? – krzyczeli paparazzi.
-
Jak nazwiecie dziecko?
-
Louis będzie chrzestnym?
Nie
zatrzymywaliśmy się, tylko z delikatnym uśmiechem szliśmy przed siebie. Nie
przeszkadzał nam nawet błysk fleszy, który nas oślepiał. Chcieliśmy jak
najszybciej być bezpieczni w środku.
-
Harry, mogę zrobić sobie z tobą zdjęcie? Proszę – podeszła do nas fanka.
-
Jasne – uśmiechnął się.
Mimo,
że to czasem męczące, oni nigdy nie odmawiają fankom. Chłopaki bardzo je
kochają i liczą się z nimi. Odsunęłam się na bok i patrzyłam na mojego
chłopaka, który pozował z jakimiś nastolatkami.
Uśmiechnęłam
się do siebie i zrobiłam im zdjęcie swoim telefonem. Wtedy podeszła do mnie
jedna z dziewczyn.
-
Mam nadzieję, że twoje dziecko urodzi się zdrowe – uśmiechnęła się do mnie.
-
Dziękuję, też mam taką nadzieję – odwzajemniłam uśmiech.
-
Mogę zrobić sobie z tobą zdjęcie? – zapytała się mnie.
-
Wiesz, nie lubię robić sobie zdjęć z fankami, ale mogę cię przytulić –
zaproponowałam.
-
To miłe – dziewczyna przybliżyła się do mnie.
Gdy
Harry był już wolny, podszedł do mnie i oboje weszliśmy do środka. W klinice
staliśmy w długim i wąskim korytarzu. Po obu stronach znajdowały się morskozielone krzesła oraz drzwi prowadzące do różnych gabinetów. Ruszyliśmy w stronę
odpowiedniego i tam usiedliśmy na krzesłach. W poczekalni siedziało jeszcze
kilka kobiet. Niektóre były w już naprawdę zaawansowanej ciąży. Zanim weszliśmy
do gabinetu minęło trochę czasu. W końcu lekarka otworzyła drzwi:
- Elizabeth
Walkers.
Weszliśmy
bez słowa do jej gabinetu i usiedliśmy przy biurku.
-
Witam. Chciałabym przeprowadzić z wami krótką rozmowę. Muszę uzupełnić papiery
z danymi rodziców a następnie przeprowadzimy badania.
Po
tym jak uzupełniła wszystkie dokumenty kazała mi położyć się na fotelu i podciągnąć koszulkę.
Harry trzymał mnie za rękę. To jego pierwsza wizyta na tego typu badaniach i
widać, po nim, że bardzo się stresował. Pani doktor posmarowała mój brzuch
zimnym żelem i zaczęła jeździć po nim sprzętem do USG.
-
Wolicie chłopczyka czy dziewczynkę? – zapytała się nas.
-
Obojętnie, ważne by było zdrowe – odpowiedział Harry.
-
Dokładnie – uśmiechnęłam się.
-
Spokojnie, nie ma żadnych przeciwwskazań, wasze dziecko na pewno będzie zdrowe.
Czekaliśmy
jeszcze około pięciu minut, zanim na ekranie pojawił się obraz.
-
Jesteście gotowi?
-
Tak – westchnęłam,
-
W takim razie już niedługo będziecie rodzicami ślicznej dziewczynki – uśmiechnęła
się do nas lekarka.
-
Tak, Harry – odpowiedziałam śmiejąc się.
Chwilę później siedzieliśmy już w samochodzie.
Oboje byliśmy bardzo szczęśliwi. Mimo wielu obaw wszystko jest w porządku.
-
Nie wierzę, że niedługo zostanę tatą.
-
A ja mamą… to takie dziwne, ale i jednocześnie piękne.
-
Będzie córeczką tatusia, a my będziemy najlepszymi rodzicami na świecie –
zaśmiał się.
-
Na pewno.
-
Powoli trzeba zacząć urządzać jej pokoik! Musi być różowy! Trzeba też kupić dla
niej wózek, ubranka – zaczął podekscytowany Harry.
-
To kiedy jedziemy na zakupy? – zaśmiałam się.
-
Już dzisiaj!
-
Nie, dzisiaj jesteśmy umówieni na obiad z Robertem i Megan – odpowiedziałam -
Megan to nowa dziewczyna mojego przyjaciela.
-
To jutro. Mamy mało czasu! – spojrzał na mnie i szeroko się uśmiechnął uwydatniając przy tym swoje dołeczki, dotknęłam jednego z nich i odwzajemniłam uśmiech, po chwili wracając do rzeczywistości,
- Zamyśliłam się - zaśmiałam się - Ale jeszcze kilka miesięcy…
-
Jak jej damy na imię? – zapytał się.
-
Nie wiem… a może Sophie? – lekko uśmiechnęłam się,
- Jeszcze
nad tym pomyślimy, a teraz wracajmy już do domu – pocałował mnie w usta.
Odwzajemniłam
pocałunek i mocno się w niego wtuliłam. Tak bardzo go kocham i cieszę się, że
Lou mnie z nim zapoznała. Harry zmienił moje życie, dzięki niemu wszystko zaczęło
się układać i wszystko nabrało sensu.
-
Kocham cię – szepnął.
Paryż. 12 czerwca 2020 rok.
Obudziły mnie promienie słońca, które przedarły się przez błękitne zasłony do naszego hotelowego pokoju. Przetarłam oczy i podniosłam się. Założyłam na siebie luźną koszulkę mojego chłopaka i skierowałam się do kuchni. Wstawiłam wodę na kawę i spojrzałam przez okno. Paryż jest taki piękny, jesteśmy tu już tydzień jutro wracamy do Londynu, to nasz ostatni dzień tutaj, ostatnia noc. Dotychczas myślałam, że to Londyn jest miastem, które nigdy mi się nie znudzi, które jest tak piękne, zachwycające, tajemnicze. Myliłam się, to Paryż, to francuskie miasto wprawia mnie w zachwyt, kiedy przechadzam się po jego uliczkach, chodzę do kawiarni, mijam ludzi, jestem szczęśliwa. A kiedy mogę stanąć pod wieżą Eiffla i złapać mojego chłopaka za rękę czuję, że żyję, że już zawsze będzie tak dobrze. Wlałam do kubka ciepłą wodę i wróciłam
do sypialni. Stanęłam w progu i oparłam się o futrynę. Spojrzałam na niego, na jego idealne rysy twarzy, na to jak niewinnie wygląda kiedy śpi. Siedem lat, już tyle jesteśmy razem, udało nam się, jesteśmy dla siebie stworzeni. Wiem, że mogę mu ufać, że nigdy mnie nie zawiedzie, że mnie kocha tak samo mocno jak ja jego. Jest dla mnie wszystkim, całym moim światem. Napiłam się łyka kawy i zobaczyłam jak ostrożnie i powoli otwiera swoje oczy. Wstał z łóżka i spojrzał przez okno, dopiero później zauważył mnie.
- Dzień dobry, kochanie. – powiedział zachrypniętym głosem i podszedł do mnie.
- Dzień dobry. – odłożyłam kubek i zarzuciłam mu ręce na szyję. Patrzył na mnie przez chwilę aż w końcu złożył namiętny pocałunek na moich ustach.
- Kocham cię, z każdym dniem coraz mocniej i mocniej. – powiedział całując mnie po szyi. Oddychałam głośno. Błądził dłońmi po moim ciele, podnosząc co chwile moją koszulkę w górę i w dół. Położył swoje dłonie na moich biodrach i podniósł mnie, oplotłam nogi wokół jego pasa.
- Kocham cię. - szepnęłam.
Rzucił mnie na łóżko i przygniótł swoim ciałem. Pocałował mnie jeszcze parę razy w usta i położył się na poduszce obok mnie. Przybliżyłam się do niego i wtuliłam w jego nagi tors. Objął mnie ramieniem i bawił się moimi rozpuszczonymi włosami. Milczeliśmy a ja wsłuchiwałam się w jego bicie serca i patrzyłam jak powili podnosi się i opada jego klatka piersiowa.
- Nie chcę wracać. – powiedział prawie niesłyszalnie całując mnie delikatnie w czoło. – Tu wszystko jest takie proste, bezproblemowe, naturalne.
- Zayn… - usiadłam na jego brzuchu rozkrokiem. - …kiedy jesteśmy razem wszystko jest proste, bezproblemowe, naturalne, nieważne czy jesteśmy w Paryżu, w Londynie czy na końcu świata.
- Masz rację. – podniósł się i pocałował mnie w usta.
Wyciągnęłam dłoń by sięgnąć telefon i sprawdzić która godzina. Zegar wskazywał godzinę piętnastą. Wstałam z łóżka i weszłam do łazienki, która znajdowała się zaraz obok sypialni.
- Co będziemy dzisiaj robić? – krzyknęłam do mojego chłopaka. Malik wszedł do łazienki ubrany w czarne rurki i błękitną koszulę, stanął przed lustrem, poprawił swoje włosy i umył zęby. Włożył na nos czarne Ray-bany i spojrzał na mnie.
- O dziewiętnastej zabieram cię na kolację a teraz musze jeszcze coś załatwić. - wyszedł z łazienki i skierował się w stronę drzwi.
- Ale Zayn? – krzyknęłam.
- Przyjadę po ciebie. – powiedział i nie odwracając się już w moją stronę opuścił apartament.
Zostawił mnie samą, co mam robić przez te cztery godziny. Stałam chwilę przed lustrem przyglądając się swojemu odbiciu, aż w końcu umyłam się, uczesałam i ubrałam. Wzięłam do ręki torbę i wyszłam. Lubię po prostu chodzić tymi uliczkami i przyglądać się miejscowej ludności. Wszyscy są tu tacy mili i serdeczni. Lubię patrzeć jak ktoś śpiewa na ulicy lub rysuje portrety przechodniów. Spacerowałam nad Sekwaną i ostatni raz podziwiałam te piękne widoki. Może jeszcze kiedyś tu wrócę, mam taką nadzieję. Zatrzymałam się przy jednej z kawiarni i usiadłam przy stoliku.
- Bonjour! Co dla pani? – po chwili pojawił się kelner.
- Poproszę latte macchiato. – młody mężczyzna zniknął za drzwiami budynku lecz po paru minutach wrócił z moim zamówieniem. Zapłaciłam i obdarzyłam go szczerym uśmiechem. Chłonęłam wzrokiem wszystko dookoła mnie, to wszystko było takie cudowne. Ten tydzień był bardzo udany, tylko ja, Zayn i Paryż. Zakupy, zwiedzanie, romantyczne chwile, imprezy i upojne noce. Spojrzałam na zegarem i zauważyłam, ze dochodzi w pół do szóstej. Złapałam taksówkę i wróciłam do hotelu. Kiedy przechodziłam przez hol zatrzymał mnie recepcjonista.
- Pani Parker?
- Tak? – podeszłam do niego.
- Pani chłopak, Zayn Malik kazał przekazać, że samochód będzie na panią czekał dokładnie o dziewiętnastej i zawiezie panią na miejsce.
- Rozumiem.
- I jeszcze jedno, kazał mi dać pani to. – mężczyzna wręczył mi jedną czerwoną różę. Uśmiechnęłam się do niego i weszłam do windy. Oparłam się o ścianę i powąchałam kwiat. To takie uroczę, że jesteśmy ze sobą już tak długo a dalej zabiegamy o siebie, staramy się, jesteśmy zakochani, szaleni i młodzi. Usłyszałam
charakterystyczny dźwięk i wyszłam z windy. Weszłam do apartamentu, wstawiłam różę do wazonu i włączyłam telewizję wybierając program muzyczny. Wyprostowałam włosy, poprawiłam makijaż, podkreślając jeszcze oczy eyelinerem, założyłam czerwoną sukienkę i czarne wysokie buty. Zabrałam moją granatową kopertówkę i wyszłam. Na zewnątrz czekał na mnie samochód z kierowcą, który miał mnie zawieźć na miejsce. Jechaliśmy około dwadzieścia minut aż w końcu znaleźliśmy się pod wieżą Eiffla, kierowca otworzył przede mną drzwi i pokazał ręką, abym udała się na górę. Wyszłam z windy i zauważyłam stolik dla dwóch osób i mojego chłopaka, który ubrany był w białą koszulę i garnitur. Podszedł do mnie, pocałował mnie w usta i tym razem osobiście wręczył mi kolejną czerwoną różę.
- Wyglądasz pięknie. – szepnął mi do ucha i zaczął całować po szyi. Po chwili zajęliśmy miejsca i zabraliśmy się za konsumowanie kolacji. Przyjrzałam się mu uważnie, Zayn nigdy nie zakładał na nasze kolację garnituru, nie obsypywał mnie różami i nie denerwował się, a tym razem co chwilę przygryzał swoją dolną wargę.
- Co robiłaś? – chciał odciągnąć mnie od przyglądania mu się.
- Spacerowałam, podziwiałam ostatni raz Paryż, byłam na kawie.
- Wrócimy tu kiedyś, obiecuję. – ujął moją dłoń. Wstaliśmy od stolika i podeszliśmy do barierki. Malik objął mnie swoimi ramionami a ja oparłam się o jego klatkę piersiową. Podziwialiśmy panoramę tego pięknego miasta. Tak, na pewno kiedyś tu wrócimy. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Zayn puścił mnie ze swojego uścisku i odszedł, nie odwróciłam się by sprawdzić gdzie idzie bo wiedziałam, że i tak zaraz wróci. Nie myliłam się, mój chłopak podszedł do mnie i delikatnie obrócił mnie w swoją stronę.
- Li?
- Tak? – spojrzałam mu prosto w oczy.
Chłopak wyjął z kieszeni małe pudełeczko, położył je sobie na dłoni i otworzył przede mną.
- Molly Parker, wyjdziesz za mnie? – powiedział zdenerwowany. Stałam w osłupieniu nie mogąc wydusić z siebie słowa. Patrzyłam to na mojego chłopka to na pierścionek, który trzymał w ręce.
- Molly? – zaczął machać mi ręką przed twarzą. – Wiedziałem, boże co ja robię, ośmieszam się tylko. Nie no, zwariowałem. – zaczął wymachiwać rękoma. W końcu oprzytomniałam i rzuciłam mu się w ramiona.
- Tak. – mogłam spojrzeć na niego z góry, gdyż trzymał mnie na rękach. – Tak, tak, tak! – zaczęłam krzyczeć. Zayn postawił mnie na ziemi, ujął moją dłoń i założył mi na palec pierścionek. Pocałował mnie czule.
- Kocham cię. – powiedział.
Pocałowałam go i szepnęłam.
- Kocham cię.
to już ostatni rozdział na tym blogu. bardzo zżyłyśmy się z bohaterkami, ale każda historia dobiega końca. mamy nadzieję, że to szczęśliwe zakończenie przypadnie wam do gustu. bardzo dziękujemy za komentarze i liczne wejścia, to naprawdę motywuje do dalszego pisania. zakończenia bywają smutne, ale już dzisiaj wstawimy tu link na naszego nowego bloga, gdzie pojawi się prolog, tak więc zapraszamy was tam i jeszcze raz za wszystko dziękujemy ♥ - Effy&Molly
Molly
Paryż. 12 czerwca 2020 rok.
Obudziły mnie promienie słońca, które przedarły się przez błękitne zasłony do naszego hotelowego pokoju. Przetarłam oczy i podniosłam się. Założyłam na siebie luźną koszulkę mojego chłopaka i skierowałam się do kuchni. Wstawiłam wodę na kawę i spojrzałam przez okno. Paryż jest taki piękny, jesteśmy tu już tydzień jutro wracamy do Londynu, to nasz ostatni dzień tutaj, ostatnia noc. Dotychczas myślałam, że to Londyn jest miastem, które nigdy mi się nie znudzi, które jest tak piękne, zachwycające, tajemnicze. Myliłam się, to Paryż, to francuskie miasto wprawia mnie w zachwyt, kiedy przechadzam się po jego uliczkach, chodzę do kawiarni, mijam ludzi, jestem szczęśliwa. A kiedy mogę stanąć pod wieżą Eiffla i złapać mojego chłopaka za rękę czuję, że żyję, że już zawsze będzie tak dobrze. Wlałam do kubka ciepłą wodę i wróciłam
do sypialni. Stanęłam w progu i oparłam się o futrynę. Spojrzałam na niego, na jego idealne rysy twarzy, na to jak niewinnie wygląda kiedy śpi. Siedem lat, już tyle jesteśmy razem, udało nam się, jesteśmy dla siebie stworzeni. Wiem, że mogę mu ufać, że nigdy mnie nie zawiedzie, że mnie kocha tak samo mocno jak ja jego. Jest dla mnie wszystkim, całym moim światem. Napiłam się łyka kawy i zobaczyłam jak ostrożnie i powoli otwiera swoje oczy. Wstał z łóżka i spojrzał przez okno, dopiero później zauważył mnie.
- Dzień dobry, kochanie. – powiedział zachrypniętym głosem i podszedł do mnie.
- Dzień dobry. – odłożyłam kubek i zarzuciłam mu ręce na szyję. Patrzył na mnie przez chwilę aż w końcu złożył namiętny pocałunek na moich ustach.
- Kocham cię, z każdym dniem coraz mocniej i mocniej. – powiedział całując mnie po szyi. Oddychałam głośno. Błądził dłońmi po moim ciele, podnosząc co chwile moją koszulkę w górę i w dół. Położył swoje dłonie na moich biodrach i podniósł mnie, oplotłam nogi wokół jego pasa.
- Kocham cię. - szepnęłam.
Rzucił mnie na łóżko i przygniótł swoim ciałem. Pocałował mnie jeszcze parę razy w usta i położył się na poduszce obok mnie. Przybliżyłam się do niego i wtuliłam w jego nagi tors. Objął mnie ramieniem i bawił się moimi rozpuszczonymi włosami. Milczeliśmy a ja wsłuchiwałam się w jego bicie serca i patrzyłam jak powili podnosi się i opada jego klatka piersiowa.
- Nie chcę wracać. – powiedział prawie niesłyszalnie całując mnie delikatnie w czoło. – Tu wszystko jest takie proste, bezproblemowe, naturalne.
- Zayn… - usiadłam na jego brzuchu rozkrokiem. - …kiedy jesteśmy razem wszystko jest proste, bezproblemowe, naturalne, nieważne czy jesteśmy w Paryżu, w Londynie czy na końcu świata.
- Masz rację. – podniósł się i pocałował mnie w usta.
Wyciągnęłam dłoń by sięgnąć telefon i sprawdzić która godzina. Zegar wskazywał godzinę piętnastą. Wstałam z łóżka i weszłam do łazienki, która znajdowała się zaraz obok sypialni.
- Co będziemy dzisiaj robić? – krzyknęłam do mojego chłopaka. Malik wszedł do łazienki ubrany w czarne rurki i błękitną koszulę, stanął przed lustrem, poprawił swoje włosy i umył zęby. Włożył na nos czarne Ray-bany i spojrzał na mnie.
- O dziewiętnastej zabieram cię na kolację a teraz musze jeszcze coś załatwić. - wyszedł z łazienki i skierował się w stronę drzwi.
- Ale Zayn? – krzyknęłam.
- Przyjadę po ciebie. – powiedział i nie odwracając się już w moją stronę opuścił apartament.
Zostawił mnie samą, co mam robić przez te cztery godziny. Stałam chwilę przed lustrem przyglądając się swojemu odbiciu, aż w końcu umyłam się, uczesałam i ubrałam. Wzięłam do ręki torbę i wyszłam. Lubię po prostu chodzić tymi uliczkami i przyglądać się miejscowej ludności. Wszyscy są tu tacy mili i serdeczni. Lubię patrzeć jak ktoś śpiewa na ulicy lub rysuje portrety przechodniów. Spacerowałam nad Sekwaną i ostatni raz podziwiałam te piękne widoki. Może jeszcze kiedyś tu wrócę, mam taką nadzieję. Zatrzymałam się przy jednej z kawiarni i usiadłam przy stoliku.
- Bonjour! Co dla pani? – po chwili pojawił się kelner.
- Poproszę latte macchiato. – młody mężczyzna zniknął za drzwiami budynku lecz po paru minutach wrócił z moim zamówieniem. Zapłaciłam i obdarzyłam go szczerym uśmiechem. Chłonęłam wzrokiem wszystko dookoła mnie, to wszystko było takie cudowne. Ten tydzień był bardzo udany, tylko ja, Zayn i Paryż. Zakupy, zwiedzanie, romantyczne chwile, imprezy i upojne noce. Spojrzałam na zegarem i zauważyłam, ze dochodzi w pół do szóstej. Złapałam taksówkę i wróciłam do hotelu. Kiedy przechodziłam przez hol zatrzymał mnie recepcjonista.
- Pani Parker?
- Tak? – podeszłam do niego.
- Pani chłopak, Zayn Malik kazał przekazać, że samochód będzie na panią czekał dokładnie o dziewiętnastej i zawiezie panią na miejsce.
- Rozumiem.
- I jeszcze jedno, kazał mi dać pani to. – mężczyzna wręczył mi jedną czerwoną różę. Uśmiechnęłam się do niego i weszłam do windy. Oparłam się o ścianę i powąchałam kwiat. To takie uroczę, że jesteśmy ze sobą już tak długo a dalej zabiegamy o siebie, staramy się, jesteśmy zakochani, szaleni i młodzi. Usłyszałam
charakterystyczny dźwięk i wyszłam z windy. Weszłam do apartamentu, wstawiłam różę do wazonu i włączyłam telewizję wybierając program muzyczny. Wyprostowałam włosy, poprawiłam makijaż, podkreślając jeszcze oczy eyelinerem, założyłam czerwoną sukienkę i czarne wysokie buty. Zabrałam moją granatową kopertówkę i wyszłam. Na zewnątrz czekał na mnie samochód z kierowcą, który miał mnie zawieźć na miejsce. Jechaliśmy około dwadzieścia minut aż w końcu znaleźliśmy się pod wieżą Eiffla, kierowca otworzył przede mną drzwi i pokazał ręką, abym udała się na górę. Wyszłam z windy i zauważyłam stolik dla dwóch osób i mojego chłopaka, który ubrany był w białą koszulę i garnitur. Podszedł do mnie, pocałował mnie w usta i tym razem osobiście wręczył mi kolejną czerwoną różę.
- Wyglądasz pięknie. – szepnął mi do ucha i zaczął całować po szyi. Po chwili zajęliśmy miejsca i zabraliśmy się za konsumowanie kolacji. Przyjrzałam się mu uważnie, Zayn nigdy nie zakładał na nasze kolację garnituru, nie obsypywał mnie różami i nie denerwował się, a tym razem co chwilę przygryzał swoją dolną wargę.
- Co robiłaś? – chciał odciągnąć mnie od przyglądania mu się.
- Spacerowałam, podziwiałam ostatni raz Paryż, byłam na kawie.
- Wrócimy tu kiedyś, obiecuję. – ujął moją dłoń. Wstaliśmy od stolika i podeszliśmy do barierki. Malik objął mnie swoimi ramionami a ja oparłam się o jego klatkę piersiową. Podziwialiśmy panoramę tego pięknego miasta. Tak, na pewno kiedyś tu wrócimy. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Zayn puścił mnie ze swojego uścisku i odszedł, nie odwróciłam się by sprawdzić gdzie idzie bo wiedziałam, że i tak zaraz wróci. Nie myliłam się, mój chłopak podszedł do mnie i delikatnie obrócił mnie w swoją stronę.
- Li?
- Tak? – spojrzałam mu prosto w oczy.
Chłopak wyjął z kieszeni małe pudełeczko, położył je sobie na dłoni i otworzył przede mną.
- Molly Parker, wyjdziesz za mnie? – powiedział zdenerwowany. Stałam w osłupieniu nie mogąc wydusić z siebie słowa. Patrzyłam to na mojego chłopka to na pierścionek, który trzymał w ręce.
- Molly? – zaczął machać mi ręką przed twarzą. – Wiedziałem, boże co ja robię, ośmieszam się tylko. Nie no, zwariowałem. – zaczął wymachiwać rękoma. W końcu oprzytomniałam i rzuciłam mu się w ramiona.
- Tak. – mogłam spojrzeć na niego z góry, gdyż trzymał mnie na rękach. – Tak, tak, tak! – zaczęłam krzyczeć. Zayn postawił mnie na ziemi, ujął moją dłoń i założył mi na palec pierścionek. Pocałował mnie czule.
- Kocham cię. – powiedział.
Pocałowałam go i szepnęłam.
- Kocham cię.
to już ostatni rozdział na tym blogu. bardzo zżyłyśmy się z bohaterkami, ale każda historia dobiega końca. mamy nadzieję, że to szczęśliwe zakończenie przypadnie wam do gustu. bardzo dziękujemy za komentarze i liczne wejścia, to naprawdę motywuje do dalszego pisania. zakończenia bywają smutne, ale już dzisiaj wstawimy tu link na naszego nowego bloga, gdzie pojawi się prolog, tak więc zapraszamy was tam i jeszcze raz za wszystko dziękujemy ♥ - Effy&Molly
BOSKI *.* TAK SIĘ CIESZĘ, ŻE WSZYSTKO DOBRZE SIĘ SKOŃCZYŁO<3 MAM NADZIEJĘ, ŻE HARRY Z EFFY NAZWĄ SWOJĄ CÓRECZKĘ SOPHIE <3 ROZDZIAŁ JEST PRZECUDOWNY *_* NIE MOGĘ POJĄĆ, ŻE TO JUŻ KONIEC : C MAM NADZIEJĘ, ŻE KOLEJNY BLOG BĘDZIE RÓWNIE CUDOWNY JAK TEN I POPRZEDNI <3 POZDRAWIAM, XOXO
OdpowiedzUsuńrozdział boski, na prawdę mi się spodobał.
OdpowiedzUsuńcudowne, szczęśliwe zakończenie - takie właśnie lubię. od początku chciałam, żeby byli razem, tylko nie spodziewałam się uśmiercenia Soph..
dziękuję, że byłyście i tworzyłyście tego bloga.
mam nadzieję, że z równie wielką pasją i zaangażowaniem będziecie tworzyć kolejny blog, który równie mocno pokochacie, tak jak wasi czytelnicy. pozdrawiam serdecznie i dziękuję, za stworzenie tej historii i pozwolenie mi przeczytanie jej.
Klaudia ♥
świetny, wzruszający ;) Czekam już na wasze kolejne odpowiednie, a z tym żegnam się z bólem serca. Bardzo przeżywałam niektóre rozterki bohaterów i na pewno ich nie zapomnę ;) Powodzenia w kolejnych rozdziałach nowego opowiadania ;]
OdpowiedzUsuńmasa ludzi jest z wami od początku, owszem, macie za co dziękować, ale to my tu powinniśmy obsypywać was miłymi słowami. to właśnie wy siedzicie na blogach miesiące i próbujecie skleić jakieś opowiadanie, byśmy my to czytali. ja wam cholerie za to dziękuję. kolejny wasz blog, kolejny stał się nieodłączną częścią mojego życia, bez której nie mogę żyć. cieszę się bardzo, że nie rezygnujecie z tego. obie macie ogromny talent i mam nadzieję, że pokażecie na co was stać albo i nawet więcej w następnym blogu ;) ja was po prostu kocham, ale wy chyba o tym wiecie, bo nie raz wyznawałam wam już tutaj miłość ;)
OdpowiedzUsuńjesteście dla mnie po prostu najlepsze. czytam mnóstwo blogów, może i zdaniem prawdziwego polonisty są lepsze opowiadania od waszych, ale dla mnie to właśnie wasz blog jest ten wyjątkowy, jedyny i niepowtarzalny. tak mówię to otwarcie. wybaczcie wszyscy, ale TE DZIEWCZYNY SĄ GENIALNE !
przejdę może w końcu do jakiegoś skomentowania ostatniego rozdziału, bo po prostu ryczę ze szczęścia.
bardzo fajny pomysł, jak na ostatni rozdział. "chłopaki nagrywają swój dziewiąty już album" - miejmy nadzieję, że naprawdę tak będzie ;)
to naprawdę takie cholernie słodkie, że Effy i Harry się jednak dogadali, że to już 7 lat razem i, że będą mieli córkę. Styles oczywiście wspaniałym ojcem zostanie, hahah.
Molly i Zayn .. tyle problemów, a zarazem tyle miłości .. <3 w końcu się dogadali, dzięki Bogu. ta cała sytuacja ? moje marzenie. Zayn Malik oświadcza mi się w Paryżu na Wieży Eiffla. Molly, czy Ty mi kurwa czytasz w myślach ?! :)
rozdział świetny, świetny, świetny. jak zwykle wczułam się niesamowicie. uwielbiam was i mam nadzieję, że na nowym blogu szybko pojawi się prolog ;)
kocham was, NO I powodzenia na egzaminach ! bo to już za nie całe dwa tygodnie, tak ? mam nadzieję, że pójdzie wam dobrze ;)
Alex :)
no niestety i nie dziękujemy :( - effy
Usuńboże nawet nie wiecie jak mi buzia się cieszy!! ja takie zakońzcenie wspaniałe!!! dziękuejw wam za to opowiadanie ;***
OdpowiedzUsuńPo pierwsze to zaczniemy od tego, że czytałyśmy tego bloga od samego początku, komentowałyśmy z anonima, a po założeniu konta już tak jak teraz. Bardzo zżyłyśmy się z tym blogiem, przeżywałyśmy każdą chwilę, każdy zły moment, kłótnie, śmierć, wzloty i upadki. W niektórych momentach uroniłyśmy łzy, a innym razem pojawiał nam się szczery uśmiech. Wiemy, że obie włożyłyście dużo pracy w tego bloga. Wysilałyście się pisząc nowy rozdział i próbując pokazać nam waszą wyobraźnię, co oczywiście zawsze wam wychodziło. I teraz wszystko dobiegło końca. Opowiadanie się zakończyło, a my jako wasze czytelniczki jesteśmy zadowolone z tego mimo, że już nie przeczytamy o losach Effie, Molly, Sophie i reszty. Może nawet kiedyś powrócimy tutaj jeszcze chcąc przypomnieć sobie o tej historii ♥
OdpowiedzUsuńA teraz przejdziemy do rozdziału. Jak zwykle świetny, taki prawdziwy, realny i wgl. Cieszymy się, że Eff i Harry będą mieli na pewno śliczną córeczkę, a Zayn w końcu oświadczył się Molly. Widać, że cholernie są w sobie zakochani i cieszymy się, że właśnie tak postanowiłyście postąpić z bohaterami ♥
Może i dużo się rozpisałyśmy, ale co tam, raz się żyje, haha
A teraz idziemy przeczytać prolog nowego bloga, Allie & Jamie ♥
wspaniały ^^
OdpowiedzUsuńWOW *_*
czekam nn <3
Całujee Lolaa ;*
Czy już można wiedzieć jak nazywają się prawdziwie bohaterki ?? :* ROZDZIAL GENIALNY !!! <3
OdpowiedzUsuńeffy - barbara palvin
Usuńmolly - iga wysocka
sophie - sasha pieterse
chociaż mam nadzieję, że to nie po to żeby wykorzystać je po nas, jako bohaterów..
nie po prostu zbieram.. Może w przyszłości jak kiedyś bd pisać kolejne opowiadania :)
UsuńDzięki wielkie. Chodziło mi tylko o molly bo pozostałe już znalazłam i jak się okazało znałam.. Sophie grała w moim ulubionym filmie a Barbary z początku nie poznałam dopiero potemm ! :)
Usuńooo :) końcówki ZAZWYCZAJ są kochane, chociaż ja jestem zwolenniczką tych trochę smutniejszych. przyznam szczerze, że czegoś takiego się spodziewałam ale i tak miło było czytać :) nowy wasz blog mam zapisany na telefonie w zakładkach i zaraz biorę się za czytanie ❤
OdpowiedzUsuńAwww, jak uroczo. Szkoda tylko, że Sophi brakuje ;( Świetne zakończenie zresztą jak cały wasz blog. Oczywiście zamierzam czytać kolejne wasze opowiadanie. Ja też zżyłam się z waszymi bohaterkami. Nigdy nie zapomnę ile ja tu przez was się na wzruszałam. Uwielbiam to jak piszecie. Powtórzę się, że piękne zakończenie i będę tęsknić za tym opowiadaniem <3 /Rose
OdpowiedzUsuńKochałam tego bloga, kocham i będę kochać! Zakończenie jest świetne *--* Będę tęsknić za tym opowiadaniem ;c
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
http://life-never-change.blogspot.com/