Effy
Obudziły mnie jasne promienie słoneczne wpadające do pokoju
przez okno. Otworzyłam powoli oczy, mrugając nimi przez jakiś czas. Moje
policzki były wilgotne od płaczu, nic niezwykłego, ostatnio często mi się to
zdarza. Przesunęłam się na bok i spojrzałam na twarz mojego przyjaciela.
Dzisiaj spałam u Roberta. Wszyscy znajomi martwią się o mnie i 24 godziny na
dobę ktoś ze mną jest. Ostatnio Robert jest dla mnie dużo milszy i opiekuńczy.
Zależy mu na mnie. Jest przyjacielem, prawdziwym przyjacielem. To bardzo miłe z
jego strony, że wczorajszy wieczór i noc poświęcił dla mnie. Obejrzeliśmy
jakieś filmy, rozmawialiśmy i tak do długiej nocy. Chociaż na chwilę mogłam
zapomnieć i odstresować się. To nie fair, że wszystko dzieje się kosztem
Sophie. Tak bardzo mi jej brakuje. Bez niej moje życie jest zupełnie inne.
Dotknęłam dłonią twarz Roberta. Jest taki przystojny. A gdy śpi wygląda uroczo
i słodko. Zagryzłam wargę. Między nami układa się, tak jak powinno. Głośno
westchnęłam. Czy możliwe jest, żebym poczuła do niego coś więcej? A może
inaczej, czy przez ten cały czas go kochałam? To on blokował mnie przed Harrym?
Ja i Robert wiele przeszliśmy, ciągłe kłótnie, dogryzki, łzy, krzyk. To
toksyczne. Ale czy mimo wszystko, to on jest w moim sercu? Nie wiem. Chciałabym
tylko się z nim przyjaźnić. Tak jak teraz, bez żadnych zbędnych uczuć.
Przynajmniej tak mi się wydaje.
- Dzień dobry – szepnął mi do ucha, a po moim kręgosłupie
przeszły ciarki
- Hej – delikatnie się do niego uśmiechnęłam,
- Jak ci się spało? – zapytał bawiąc się moimi włosami,
- Dobrze,
Przetarłam twarz moimi chłodnymi dłońmi. Czas wszystko sobie
poukładać. Nauczyć się żyć bez Sophie. Zaakceptować jej samobójstwo. Mieć
czyste relacje z Harrym i z Robertem.
- O czym tak myślisz?
- Tak ogólnie – odpowiedziałam – Wszystko się ostatnio
zmieniło. My się zmieniliśmy. One Direction się zmieniło. Tak ciężko to
wszystko uporządkować,
- Wiem, ale czasu się nie cofnie. Śmierć Sophie wiele nas
nauczyła. Szacunku do przyjaźni, własnego życia, dostrzegania szczegółów. Nigdy
jej nie zapomnimy. Co tydzień możemy z nią porozmawiać, tylko trochę w inny
sposób… nad jej grobem. Ona na pewno chciałaby, żebyśmy byli szczęśliwi, Effy,
- Ale to nie jest takie łatwe – położyłam głowę na jego
ramieniu,
- Nie jest, ale mamy siebie i razem damy radę – uśmiechnął
się do mnie,
Siedzieliśmy w ciszy, bujając się do przodu i do tyłu. Nasza
obecność jest wystarczająca. Mam nadzieję, że Robert się nie zmieni, bo takiego
jego potrzebuję. Spojrzałam mu prosto w oczy. Kiedy to robimy moje serce bije
trochę szybciej, a ja mam ochotę go pocałować. Nie powinnam, naprawdę pilnie
muszę to wszystko poukładać. Ciszę przerwał sygnał mojego telefonu – dostałam
sms’a.
- Od kogo? – zapytał się Robert,
- Od Harrego – uśmiechnęłam się do niego – Odbierze mnie od
ciebie za około dwie – trzy godziny,
- Aha – odpowiedział ponuro,
- Jesteś zazdrosny? – delikatnie się uśmiechnęłam – Muszę
spędzić z nim trochę czasu, odwiedzić też Nialla, on potrzebuje nas wszystkich,
- Nie jestem, po prostu mnie wkurza,
Uśmiechnęłam się do moich myśli. Już niedługo spotkam się z
Harrym.
- Pójdę się już ogarniać – odsunęłam się od niego,
- Nie, poleż ze mną jeszcze chwilę – złapał mnie za rękę,
Rozkraczyłam nogi i usiadłam na jego brzuchu. Złapaliśmy się
za ręce i zaczęliśmy się przepychać. Oboje śmialiśmy się, a chwilę po tym
Robert zaczął mnie łaskotać, przez co nasze twarze były bardzo blisko siebie.
- Powinniśmy być razem – puścił mi oczko, a ja się
zaśmiałam,
- No co?
- To byłoby dziwne – odpowiedziałam,
- Byłoby fajnie,
- Teraz też jest dobrze, chyba,
Między nami po raz kolejny zapadła cisza, więc wstałam i
poszłam do łazienki. Byliśmy sami w domu. Rodzice Roberta są rozwiedzeni a on
nie ma rodzeństwa, więc mieszka tylko z mamą, która teraz była na jakimś
służbowym wyjeździe. Stanęłam przed lustrem i długo bezczynnie przyglądałam się
swojemu odbiciu. Teraz jestem już tego pewna i nie mam zamiaru dłużej hamować
moich myśli, czy uczuć, bo to mnie tylko niszczy. Kocham któregoś z nich. To
niemożliwe kochać dwie osoby, to absurd. Jednego z nich kocham, z drugim chcę
się przyjaźnić. Tylko nie mam żadnego pojęcia, który jest którym. To chore.
Umyta, umalowana i przebrana wyszłam z łazienki i
skierowałam się do pokoju Roberta. Usiadłam obok niego na łóżku i uśmiechnęłam
się do niego.
- Cieszę się, że cię mam – powiedziałam,
- Wreszcie nam się układa – zaśmiał się,
- Wiem. Los czekał na to tyle lat, jakby nie patrzeć –
wybuchłam z nim śmiechem,
Spojrzałam na zegarek. Za moment Harry powinien czekać na
mnie pod domem.
- Effy? – zwrócił się do mnie Robert?
- Tak?
- Zależy mi na tobie. Podobałaś mi się odkąd cię tylko
poznałem, mimo, że często mnie wkurzałaś i się często kłóciliśmy, możesz mi
ufać, ja tobie ufam. Dobrze wiesz, że chciałbym czegoś więcej, ale rozumiem, że
przechodzimy przez trudny okres i jeżeli potrzebujesz czasu – ja poczekam. Po
prostu zależy mi na tym byś była szczęśliwa.
W tym momencie zadzwonił mój telefon.
- Halo?
- Czekam przed domem – usłyszałam zachrypnięty głos Harrego,
- Już wychodzę,
Wzięłam do ręki torebkę i szybko wrzuciłam do niej moje
rzeczy. Spojrzałam na Roberta i szepnęłam
- Muszę już iść,
- Wrócimy kiedyś do tej rozmowy?
- Tak, obiecuję – pocałowałam go przelotnie w policzek na
pożegnanie,
Kiedy między nami były jakiekolwiek zbliżenia robiło mi się
gorąco, moje serce nabierało szybszego tempa, a przez ciało przechodziły
ciarki. Nawet jeśli mowa o głupim buziaku w policzek. Tak chyba nie powinno
dziać się między przyjacielem, a przyjaciółką. Zbiegłam po schodach i niechcąco
trzasnęłam drzwiami wejściowymi. Pod domem mojego przyjaciela, w czarnym,
sportowym aucie czekał Harry. Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam do przodu.
Otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
- Hej – przywitał się,
- Cześć, Harry – odpowiedziałam, zaczesując włosy za ucho.
Siedzieliśmy w ciszy. Jechaliśmy do domu chłopaków, najpierw
spędzimy czas z Niallem, później sami. Od tamtej nocy wszystko między nami się
zmieniło. nie jest tak jak kiedyś. Wydaje mi się, że tej relacji już naprawić
się nie da, jedynie – zmienić. Spojrzałam na Stylesa. Chciałabym się do niego
przytulić. Właśnie w tym momencie. Mam taki mętlik w głowie. Wydaje mi się, że
do obu z nich coś czuję, ale jak poukładać w sobie te uczucia? Nie mam pojęcia.
- Dlaczego się tak na mnie patrzysz? – zapytał się,
- Nie, nic… znaczy tak po prostu – wyjąkałam,
- Jesteśmy na miejscu – uśmiechnął się,
Wyskoczyliśmy z samochodu. Przeciągnęłam się i spojrzałam w
górę. Świeciło słońce, wiał delikatny
wiatr, niebo było bezchmurne. Niby wszystko w jak najlepszym porządku, ale
jednak nie… Tak bardzo brakuje mi Sophie. Chciałabym się jej teraz poradzić.
Ona na pewno miałaby trafne argumenty. Weszliśmy do środka. W salonie siedział
Niall, nikogo innego nie było w domu. Blondyn opierał głowę o kanapę, słuchał
muzyki i oglądał telewizję. Spojrzałam na niego i w moim sercu coś zabolało.
Jego oczy, wyraz twarzy, gesty, miny, ruchy. To nie ten Niall, Niall Horan.
Stracił jedną z najważniejszych osób na świecie. Na dodatek ukrycie ją kochał,
a ona jego. Dlaczego los chciał by właśnie w takiej sytuacji musieli dowiedzieć
się o swojej miłości? Życie jest popieprzone. Usiadłam obok niego. Przełknęłam
ślinę i kątem oka spojrzałam w jego stronę.
- To miłe, że tu przyszłaś – powiedział cicho,
- Daj spokój, nie ma problemu – pokiwałam głową,
Nie miałam pojęcia co mam powiedzieć. Byłam w szoku, a widok
Nialla w takim stanie nie pomógł mi w tym wszystkim w ogóle.
- Harry, możesz zostawić nas na chwilę samych? – zapytał się
Horan,
- Spoko – odpowiedział i poszedł na górę, do swojego pokoju,
- Nie popełnijcie tego samego błędu. Nie marnujcie czasu –
spojrzał mi w prosto w oczy,
- Ale Niall… to nie jest takie proste, ja… - zaczęłam się
jąkać,
- Jest. Nie rozumiem - oboje się kochacie i wy doskonale o
tym wiecie, wszyscy wiedzą. Po co zwlekać? Po co wszystko sobie komplikować?
Nie odtrącaj tych uczuć. Możesz być z nim szczęśliwa! Wszystko może ci się
wreszcie ułożyć. Masz jego. On ma ciebie. Jesteście takimi szczęściarzami…
- Porozmawiamy o tym innym razem. Teraz pogadajmy o tobie.
Jak się czujesz?
- Okej, ale zaryzykuj. Sophie, byłaby z ciebie dumna… -
powiedział smutnym głosem wypowiadając jej imię,
- Co?
- Zawsze mi powtarzała, że wasza dwójka jest sobie
przeznaczona, że jesteś uparta i że chciałaby, abyście zostali parą,
- Ale oprócz Harrego jest jeszcze Robert… - powiedziałam
cicho,
- No i? Sorry, ale nie wydaję mi się, żebyście byli sobie
przeznaczeni. Harry w przeciwieństwie do niego cię nie skrzywdzi i będzie cię
kochał zawsze i po mimo wszystko, a Robert? Będzie bawił się tobą jak zabawką.
Wiesz jaki jest. Teraz może się tobą opiekować, a za kilka miesięcy mieć cię w
dupie. Ja wiem, że przyjaźnicie się bardzo długo, ale wy musicie szczerze
porozmawiać i wróżę wam relacje brata z siostrą, to wszystko.
- A teraz wreszcie porozmawiajmy o tobie – zmieniłam temat,
- Co mam powiedzieć? Jest źle. Tęsknię za nią. Najgorsza
jest ta świadomość, że ona też coś do mnie czuła, że jej nie pomogłem, że jej
nie ocaliłem. Wtedy… ona płakała i ją pocieszyłem, ale wstałem i po prostu
wyszedłem. Powinienem zostać. Jestem taki głupi…
- Nie mów tak. To nie twoja wina. Każdemu jest trudno, ale
ona tak wybrała, teraz jest wolna, szczęśliwa… i nie chce żebyśmy się smucili.
Musisz ułożyć sobie życie. Wiem, że to trudne, ale czas leczy rany. Wiem, że
nigdy jej nie zapomnisz, nikt z nas jej nie zapomni, ale przyzwyczaimy się do
tego, że jej z nami nie ma. Póki co to cholernie trudne,
- Bardzo trudne – powiedział łamiącym się głosem –
Potrzebuję samotności, dzięki, że tu jesteś i ze mną rozmawiałaś, ale pójdę do
siebie – przytulił mnie,
- Jak będziesz czegoś potrzebował - daj mi znać. Jestem tu
dla ciebie – delikatnie uśmiechnęłam się do niego,
Gdy zostałam sama w salonie wzięłam głęboki oddech i
schowałam twarz w dłonie. Przy Niallu nie mogę płakać, ale mi też jest ciężko.
W tym samym momencie do pokoju wszedł Harry. Wyprostowałam się i westchnęłam.
- Będzie dobrze – przytulił mnie,
Chciałam by ten moment trwał wieczność. To niby zwykły,
przyjacielski gest, ale dla mnie to coś więcej. Wtuliłam się w niego mocniej,
zamknęłam oczy. Czułam się jak w jakimś śnie. Czułam jego zapach, oddech. On
całował mnie po czole i delikatnie mną huśtał. To mnie zawsze bardzo uspokaja.
- Dziękuję, że jesteś – wyszeptałam cicho,
Po chwili przypomniałam sobie, że muszę dokonać jakiegoś
wyboru. Ale jakiego? Nie mam pojęcia, którego z nich mam wybrać, ale wiem, że
nie mam innego wyjścia. Nie wytrzymam tak dłużej, oni też. Chcę traktować ich
fair, a póki co czuję się jak idiotka.
- W tym momencie nie wyobrażam sobie bez ciebie życia,
wiesz? – złapał mnie za rękę,
- To wszystko jest jakieś chore. Dlaczego musimy sobie to
komplikować? – spojrzał na mnie,
- Nie wiem…
- Ale wiesz, że kiedyś będziesz musiała wiedzieć,
- Wiem, wiem, Harry
Leżeliśmy wtuleni w siebie na kanapie, co jakiś czas przerywając
ciszę. Było mi dobrze. Chcę już wyjść z tego beznadziejnego okresu w moim
życiu. Chcę umieć żyć bez Sophie. Chcę podjąć
już decyzję. Robert czy Harry? Moje myśli i serce cały czas prowadzą zaciętą kłótnię.
a według was kogo powinna wybrać Effy? którego z nich tak na prawdę kocha? wyrażajcie swoje opinie na temat rozdziału. przypominamy też, że do końca zostały już 3 rozdziały, jeśli nas czytacie, sprawdźcie, czy należycie do członków :)
na naszym następnym blogu pojawili się bohaterowie.zapraszamy do obserwowania i komentowania. - life-is-a-trap.blogspot.com. pozdrawiamy xx
a według was kogo powinna wybrać Effy? którego z nich tak na prawdę kocha? wyrażajcie swoje opinie na temat rozdziału. przypominamy też, że do końca zostały już 3 rozdziały, jeśli nas czytacie, sprawdźcie, czy należycie do członków :)
na naszym następnym blogu pojawili się bohaterowie.zapraszamy do obserwowania i komentowania. - life-is-a-trap.blogspot.com. pozdrawiamy xx